Różne takie tam, co sama wydziergałam, uszyłam, ulepiłam, skręciłam i do czego innych zainspirowałam

sobota, 9 lipca 2016

Ach za czym tak siedzi ta kolejka? Za szczęściem tak siedzi...






kaktus kaktusowi nie równy

z rybką albo choinką ...


Babcia pisze bajki


"O pięknej filiżance i glinianym kubku"
Dawno, dawno temu była sobie przecudnej urody filiżanka. Zrobił ją przed laty z najdelikatniejszej porcelany najznakomitszy Mistrz od porcelanowych filiżanek.
Filiżanka była tak piękna, delikatna i krucha, że obawiano się o jej życie. Inne jej siostry już dawno zamieniły się w nic nie warte kupki skorup. Ona jedna się jeszcze ostała. Dla jej bezpieczeństwa umieszczono ją w oszklonej gablocie na samym środku innych zarozumiałych kryształów, którym wydawało się, że są najcenniejsze, bo potrafiły załamywać światło w swoich wyrzeźbionych ciałach i często bawiły się w ten sposób wyśmiewając się z filiżanki, że tak nie potrafi. Filiżanka czuła się więc często samotna i wiedziała doskonale, że została stworzona do innego życia, innego niż być tylko podziwianą i chronioną. A kurz i tak osiadał na jej pięknym rysunku, fantazyjnie wygiętym uszku i delikatnym spodeczku. Wiedziała, że jej przeznaczenie jest inne, ale nie potrafiła sprecyzować tego uczucia, które powoli wypełniało jej puste wnętrze. 
Aż pewnego dnia zobaczyła na stole stojący gliniany, zupełnie zwyczajny kubek. Nie był ładny - taki brązowy z burym kwiatkiem na przodzie. Ale z jego wnętrza unosiła się para i tańczyła esy floresy.  "Och!", zachwyciła się filiżanka, bo dawno czegoś takiego nie widziała. Zadrżała ze wzruszenia delikatnym dzwonieniem. Kubek spojrzał na nią ciepłym wzrokiem. Ktoś wziął go w dłonie, upił łyk aromatycznej czarnej herbaty z zapachem bergamotki i odstawił na stół. Tak! Tak! To było to, o co chodziło filiżance. Przypomniała sobie to cudowne uczucie, gdy nosiła w sobie gorącą herbatę, gdy czyjeś dłonie podnosiły ją do góry ciesząc się jej ciepłem i gdy dotykała spragnionych ust, by dzielić się zbyt krótką chwilą rozkoszy. Gorąca herbata jednoczyła ją z pijącym herbatę. Filiżanka była wtedy ważna, bo potrzebna. A nie tak jak teraz - kiedy nikt nie cieszył się piciem z niej herbaty i jej ciepłem. Bo była tak piękna i cenna, że tylko ją podziwiano.
Ale jak to w bajkach bywa - pewnego dnia ktoś wyjął ją z serwantki, odkurzył, wykąpał pod strumieniem ciepłej wody i nalał do niej gorącej herbaty o zapachu bergamotki. "Och jak dobrze", pomyślała filiżanka i cieszyła się, że stoi razem z brązowym kubkiem na stole. Jego kwiatek okazał się przy bliższym poznaniu całkiem ładny. Filiżanka zaprzyjaźniła się z brązowym kubkiem i opowiadali sobie różne historie.
I jeśli jeszcze się nie stłukli, to nadal paruje z nich gorąca herbata. A jak się wsłuchasz, to może usłyszysz jedną z ich opowieści. Na przykład o "O pięknej filiżance i glinianym kubku".

My jesteśmy świnki dwie


i w górę wspinamy się: